Podsumowanie sportowych wydarzeń
Działo się w ostatnich dwóch tygodniach jeśli chodzi o rozgrywki w Świętokrzyskiej Klasie Okręgowej.
Zapraszamy do podsumowania spotkań jakie odbyły się w ostatnim czasie.
Spotkania nie łatwe bo dwa z nich z zespołami bijącymi się o awans. Pierwsze starcie odbyło się w Sędziszowie gdzie Łysicę podejmowała miejscowa Unia. Bodzentyńskie lwy pałały rządzą rewanżu za jesienną dotkliwą porażkę bo aż 6:2. Sam mecz mógł rozpocząć się bardzo dobrze dla naszego zespołu bo już w pierwszej minucie przed okazją zdobycia bramki stanął Kacper Wiecha jednak jego strzał obronił bramkarz.
Gospodarze pod bramką Łysicy pierwszy raz zameldowali się w 17 minucie gry wtedy to strzał Michała Grudnia wyłapał Dymanowski. Pięć minut później szczęścia próbował Piotr Markowicz ale i tym razem na posterunku był nasz golkiper. W 32 minucie gry bodzentyniacy wyszli na prowadzenie kiedy to rzut rożny na "krótko" rozegrali Mikosa z Chrzanowskim. Pierwszy dograł drugi uderzył po krótkim słupku i było 0:1. Taki stan utrzymał się do końca pierwszej połowy.
Druga odsłona meczu zaczęła się idealnie dla Łysicy bo już w 48 minucie było 0:2. Prawą stroną urwał się Wojtachnio, wpadł w pole karne i wyłożył piłkę do Kacpra Wiechy któremu pozostało tylko wpakować ją do bramki.
Gospodarze szybko mogli zdobyć bramkę kontaktową jednak w 52 minucie gry dobrze poza polem karnym interweniował Dymanowski który wślizgiem wybił piłkę.
W 58 minucie gry bliski zdobycia bramki był Michał Nowak jednak piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę.
Łysica dalej kreowała grę i w 80 minucie podwyższyła wynik meczu na 0:3. Gola z rzutu karnego zdobył Irakli Meschija dla którego było to pierwsze trafienie w naszym zespole.
Pięć minut później to gospodarze zdobyli bramkę po rzucie karnym Na listę strzelców wpisał się Oliwier Szymkiewicz. Łysica na taki stan rzeczy odpowiedziała najlepiej jak mogła bo kolejną bramką którą zdobył Kacper Wiecha. Wykorzystał on doskonałe podanie Kryspina Kutery z bocznej strefy boiska.
Bodzentyńskie Lwy z trudnego terenu wróciły z tarczą ale na odpoczynek nie miały zbytnio czasu bo już w środę czekał ich kolejny ciężki wyjazd bo do Piaskowianki Piaski.
Spotkanie w Piaskach z wiceliderem było trudnym meczem w którym pierwszy raz w tej rundzie lepiej prezentował się nasz rywal. Szczególnie pierwsze 45 minut to bardzo dobra gra miejscowych którzy byli stroną dominującą.
W 19 minucie ładną akcją popisał się Maludziński który wpadł w pole karne jednak jego uderzenie przeszło obok bramki. W 30 minucie gry swojej okazji w polu karnym poszukał najlepszy strzelec rozgrywek Krzysztofik, jednak jego uderzenie również było niecelne. Pięć minut później przed Piaskowianka stworzyła sobie doskonała okazję do zdobycia bramki kiedy to oko w oko z Dymanowskim stanął jeden z zawodników gospodarzy.
Górą okazał się nasz bramkarz broniąc w kapitalnym stylu uderzenie gracza miejscowych. Na cztery minuty przed końcem pierwszej odsłony ponownie gospodarze mogli objąć prowadzanie i ponownie Łysicę ratował nasz bramkarz który z dużym poświęceniem obronił strzał Krzysztofika z czterech metrów.
Druga połowa spotkania zaczęła się tak jak skończyła pierwsza czyli od dwóch dobrych okazji Piaskowianki. Zarówno w pierwszej jak i drugiej pewnie interweniował nasz golkiper. Podopieczni Kacpra Derenia w tym spotkaniu grali niemrawie bez pomysłu i co za tym poszło bez konkretnych argumentów w postaci sytuacji podbramkowych.
Jedna z nielicznych wyklarowała się w 69 minucie kiedy to po rzucie wolnym w głowę w polu karnym został kopnięty Nowak jednak sędzia tego spotkania nie widział w tej sytuacji przewinienia.
W 78 minucie gry ponownie gwizdek sędziego nie zabrzmiał kiedy to w rękę w polu karnym został trafiony Król. Kilka rzutów rożnych i wolnych to za mało by wywieźć komplet punktów z boiska wicelidera. Mecz zakończył się remisem z którego bardziej cieszyli się gospodarze. Dla bodzentyńskich lwów była to bowiem pierwsza strata punktów w rundzie wiosennej.
Po meczu w Piaskach na Łysicę czekał teoretycznie najsłabszy rywal w Klasie Okręgowej. Jak bardzo teoretycznie pokazało wczorajsze spotkanie z Bucovią Bukowa. Goście do Bodzentyna przyjechali bez kompleksów i przy odrobinie szczęścia wyjechaliby z punktem. Zabrakło niewiele bo kilka sekund które były szczęśliwe dla Łysicy która Last Minute zgarnęła trzy punkty ale po kolei. Mecz w Bodzentynie rozpoczął się od ataku gości, w 8 minucie gry na strzał zdecydował się jeden z zawodników Bucovii jednak na posterunku był Dymanowski który na raty ale skutecznie wybronił to uderzenie.
Łysica na prowadzenie wyszła sześć minut później kiedy to z lewej strony obrońcę ograł Mikosa i wyłożył piłkę Chrzanowskiemu który z kolei strzałem pod poprzeczkę umieścił ją w bramce. Wydawać by się mogło że od tej chwili bodzentyńskie lwy złapią wiatr w żagle i kolejne bramki będą kwestią czasu. No i były, gola dwie minuty później zdobyli goście a konkretnie Przemysław Niechciał który wygrał pojedynek główkowy z Maćkiem Moskwą i strzałem głową pokonał Dymanowskiego. W 30 minucie gry Łysica mogła wyjść na prowadzenie ale dobrej okazji nie wykorzystał Moskwa który będąc na piątym metrze nie trafił w bramkę po dośrodkowaniu Bandury. Mijały kolejne minuty a podopieczni Kacpra Derenia marnowali kolejne sytuacje. W 37 minucie gry Kacper Wiecha trafił w słupek, minutę później rzutu karnego nie wykorzystał Mikosa który spudłował. Gdy wydawało się że pierwsza połowa zakończy się remisem bramkę zdobył Kilijański który wykorzystał dośrodkowanie Irakliego Meschij i strzałem głową skierował piłkę do siatki.
Druga połowa długo nie przynosiła bramek, Łysica atakowała stwarzała sobie kolejne sytuacje ale piłka do bramki w tym dniu wpaść nie chciała. Goście byli bardziej skuteczni bo jedna z nielicznych kontr przyniosła im rzut karny i bramkę wyrównującą w 88 minucie gry. Bodzentyńskie Lwy po utracie gola jednak się nie poddały i ruszyły walczyć o pełną pulę. Sytuację wypracował Kutera który został faulowany tuż przed linią pola karnego. Do piłki podszedł Dominik Chrzanowski który nie kalkulował czy dośrodkować czy rozgrywać po prostu huknął i po chwili cały stadion mógł wraz z nim cieszyć się z pięknej bramki i trzech punktów.
Nie był to łatwy mecz ale najważniejsze że komplet punktów pozostał w Bodzentynie. Dzięki temu zwycięstwu Łysica awansowała na drugą pozycję w tabeli i do lidera jakim jest Hetman Włoszczowa traci tylko jedno oczko.
Teraz przed Łysicą szlagierowe starcie o fotel lidera właśnie z zespołem z Włoszczowy.
Na to spotkanie serdecznie państwa zapraszamy. Początek w najbliższą sobotę o godzinie 16:00
Komentarze