Nida - Łysica (Relacja z meczu)

Nida - Łysica (Relacja z meczu)


Od pierwszych minut pucharowego spotkania z Nidą dominował nasz zespół.
Już w ciągu pierwszych dziesięciu minut nasi zawodnicy powinni
trzykrotnie trafić do bramki rywali. Niestety, skuteczność tego dnia nie
była mocną stroną piłkarzy Łysicy, i mogło to być powodem
zakończenia pucharowej przygody w tegorocznej edycji. Gospodarze, choć z
gry mieli niewiele, to potrafili wykorzystać nadarzająca się okazję i
za sprawą Łukasza Miki, który doskonale przymierzył z rzutu wolnego,
wyszli na prowadzenie. Nasi zawodnicy natychmiast ruszyli do odrabiania
strat, ale do przerwy ta sztuka im się nie udała.
W przerwie trener Dejworek dokonał dwóch zmian, które w znaczący
sposób wpłynęły na postawę drużyny. W miejsce Patryka Kalisty i
Jakuba Mażysza na boisku pojawili się Mirosław Kalista i Dominik
Chrzanowski. Gra skrzydłami natychmiast przyniosła efekt w postaci
kolejnych, niestety niewykorzystanych sytuacji "sam na sam".
Skutkiem ofensywnej gry naszej drużyny były kontry gospodarzy, na
szczęście na posterunku byli Przemysław Boszczyk i rozgrywający doskonałe
zawody środkowi obrońcy - Łukasz Szymoniak i Radosław Kardas. Na
szczęście konsekwencja i zaangażowanie naszych piłkarzy przyniosło
efekt w 84 minucie, kiedy po faulu na Dariuszu Andule arbiter podyktował
rzut karny zamieniony na bramkę przez Mirosława Kalistę. Jeszcze przed
końcem regulaminowego czasu gry szansę na zwycięską bramkę miał
Szymon Michta, ale jego próba lobu bramkarza okazała zbyt mało
precyzyjna.
Zamiast oszczędzać siły przed ligowym spotkaniem z Partyzantem, nasi
zawodnicy zafundowali sobie dodatkowe 30 minut gry. Na szczęście w
ostatnich minutach pierwszej części dogrywki nasz zespół był dość
skuteczny, choć pierwsze trafienie Mirosława Kalisty nie zostało uznane
przez sędziego, to już minutę później trafił Dariusz Anduła i w
końcu nasz zespół mógł grać spokojnie i kontrolować przebieg
spotkania. Druga połowa dogrywki to dość bezpieczna gra naszego
zespołu, choć okazje do zdobycia trzeciej bramki również były, między
innymi w poprzeczkę trafił Dariusz Anduła. W końcówce spotkania tylko
bramkarzowi nasz zespół zawdzięcza to, że nie doszło do serii rzutów
karnych. Po rzucie rożnym w polu karnym Łysicy doszło do ogromnego
zamieszania w efekcie którego zawodnik Nidy doszedł do pozycji
strzeleckiej ale jego strzał z czterech metrów fenomenalnie obronił
Boszczyk.
Pucharowe spotkanie w Pińczowie przyniosło bardzo wiele emocji ale
kosztowało ono naszych zawodników mnóstwo zdrowia. Miejmy nadzieję, że
wszyscy wrócą do dyspozycji przed sobotnim meczem ligowym.

TS 1946 Nida Pińczów 1:2 Łysica Bodzentyn
1:0- Łukasz Mika 30 minuta
1:1-  Mirosław Kalista 84 minuta (karny)
1:2- Dariusz Anduła 105 minuta

TS 1946 Nida: Marcin Ciemiera — Jacek Kempkiewicz, Tomasz Bisikiewicz, Konrad Ciacia, Marcel Motyl, Artur Karasek, Rafał Szczygieł (82 Marcin Sadowski), Marcin Szafraniec (105 Paweł Prucnal), Łukasz Mika, Piotr Gajda (88 Patryk Szczygieł), Dominik Sobczyk.

Łysica: Przemysław Boszczyk — Krystian Płusa, Łukasz Szymoniak, Radosław Kardas, Norbert Kula, Piotr Pawłowski, Patryk Kalista (46 Mirosław Kalista), Jakub Mażysz (46 Dominik Chrzanowski), Szymon Michta (115 Wojciech Kucała), Marcin Piwowarczyk, Dariusz Anduła.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości