Granat wybuchł w końcówce
W sobotnim starciu jakie miało miejsce w Skarżysku Kamiennej bodzentyńska Łysica mierzyła się z miejscowym Granatem. Po bardzo zaciętym spotkaniu górą okazali się gospodarze pokonując podopiecznych Marka Pastuszki 2:0.
Spotkania pomiędzy Granatem i Łysicą zawsze są z cyklu tych "zaciętych". W starciach obu ekip nikt nogi nie odkłada a remisy padają niezwykle rzadko. Nie inaczej było w to sobotnie popołudnie gdzie w ramach 30. Kolejki IV Ligi Świętokrzyskiej obie ekipy walczyły o komplet punktów.
Pierwsza odsłona meczu była wyrównanym widowiskiem. Łysica zdominowała środek pola przez co Granat nie mógł skonstruować żadnej groźnej akcji. W 45 minucie gry to Łysica mogła i powinna schodzić na przerwę z jednobramkowych prowadzeniem jednak po strzale Drożdżała piłka zatrzymała się na słupku. Po tej akcji miejscowi od razu odpowiedzieli szybką akcją po której strzał jednego z zawodników przeleciał obok słupka.
Druga połowa w naszym wykonaniu wyglądała słabiej, to gospodarze więcej operowali piłką i to gospodarze coraz częściej zaczęli przedzierać się pod bramkę strzeżoną przez Wróblewskiego.
W 51 minucie gry indywidualną akcją popisał się jeden z zawodników miejscowych jednak jego strzał okazał się niecelny.
Dziesięć minut później gospodarze powinni wyjść na prowadzenie jednak po ładnym rajdzie z piłką zawodnika Granatu na wysokości zadania stanął bodzentyński golkiper która sparował uderzenie.
W 69 minucie bodzentynianie po raz drugi w tym meczu powinni wyjść na prowadzenie najpierw w idealnej sytuacji znalazł się Zapała którego strzał z bliskiego odległości wybronił Sieczka, piłka po jego strzale spadła pod nogi Mikosa jednak jego uderzenie z pustej bramki na raty wybili defensorzy Granatu.
W przeciągu całego meczu trzeba uznać, że Granat lepszym zespołem, ale gdybyśmy strzelili bramkę mając doskonałą sytuację wiele by to zmieniło. Mamy szczupłą kadrę i niestety organizmu nie da się oszukać, tracimy bramki w końcówkach– zaznaczał Marek Pastuszka, trener Łysicy Bodzentyn.
Trzy minuty później gospodarze objęli prowadzenie kiedy to po dośrodkowaniu Kołodziejczyka gola strzałem głową zdobył Sot
Im bliżej końca meczu tym bardziej widoczna zarysowywała się przewaga Granatu a także ile ten mecz kosztował zdrowia zawodników Łysicy. Niestety problemy kadrowe jakie wyniknęły w trakcie sezonu teraz dają się we znaki bodzentynianom.
W 78 minucie gry ponownie przed zdobycia bramki stanął Sot jednak tym razem jego strzał głową okazał się niecelny.
Na trzy minuty przed końcem spotkania jego wynik ustalił Gurski który wykorzystał doskonałe podanie z bocznej strefy boiska.
Podsumowując spotkanie w Skarżysku to wcale nie musiało zakończyć się porażką niestety niewykorzystane dwie dobre okazje zemściły się w końcówce spotkania. Zaangażowania i determinacji naszemu zespołowi nie można odmówić za co należą im się brawa. Niestety braki kadrowe przekładają się na to że praktycznie w każdym spotkaniu Łysica nie ma możliwości wykorzystania pełnej ilości zmian. Teraz przed Łysicą starcie z Alitem Ożarów, na to spotkanie będą mogli wejść już kibice z czego ogromnie się cieszymy ponieważ to dla nich wychodzi się na te 90 minut.
Granat Skarżysko-Kamienna – Łysica Bodzentyn 2:0 (0:0)
Bramki: Bartosz Sot 72, Jakub Gurski 85
Granat: Sieczka – Suwara, Boruch, Dudzik, Bednarski, Papros (69 Kołodziejczyk), Uniat, Bartosiak, Gurski (87 Stopiński), Miller (57 Rzeszowski), Sot
Łysica: Wróblewski – Drożdżał, Dawidowicz, Mikos, Dziedzic, Michta, Dereń, Smoliński, Kutera (Ryba 15, Kwieciński 87), Maniara, Zapała
Zdjęcia ze spotkania (Echo Dnia)
Zdjęcia ze spotkania (Skarzysko24.pl)
Komentarze