Druga porażka na własnym stadionie
Nie tak wyobrażali sobie zawodnicy oraz kibice bodzentyńskiego klubu powrót na własny stadion na którym Łysica w dniu wczorajszym podjęła bemianimnka trzeciej ligi Małopolsko - Świętokrzyskiej drużynę Wolani Wola Rzędzińska.
Jeszcze dobrze spotkanie się nie rozpoczęło a podopieczni Arkadiusza Bilskiego już przegrywali kiedy to mogło by się wydawać nie groźnym wyrzucie piłki z autu katastrofalny błąd w skutkach popełniła nasza obrona a wynik spotkania otworzył Łukasz Wilk. Ta bramka podziałała jak zimny prysznic na nasz zespół od tego momentu gospodarze przycisnęli rywala czego efektem była duża ilość rzutów rożnych po których co chwilę kotłowało się pod bramką przyjezdnych. Goście po strzelonym golu cofnęli sie do obrony i starali się grać z kontry, a nasz zespół próbował wszelkimi sposobami zdobyć kontaktowego gola. Ta sztuka udała się w 30 minucie Szymonowi Michcie który kapitalnym uderzeniem wyrównał stan spotkania na 1:1.
Cztery minuty później nasz zespół objął prowadzenie tym razem bramkę wypracował Hajduk który zagrał piłkę między dwóch obrońców co z premedytacją wykorzystał po raz drugi Michta.
Goście mogli wyrównać tuż przed przerwą lecz po prostopadłym podaniu w ostatniej chwili strzał Wilka wślizgiem zablokował Szymoniak.
Początek drugiej połowy nie zapowiadał tego co miało się wydarzyć pod sam jej koniec. Nasz zespół kontrolował przebieg wydarzeń lecz jakby z każdą chwilą coś zaczęło szwankować pisząc "coś" trudno stwierdzić co to mogło być brak koncentracji, odpowiedzialności może po prostu brak sił. Zanim nadeszły feralne minuty dla naszego zespołu hat-tricka mógł skompletować Michta jednak jego trzecia bramka nie została uznana ponieważ sędzia liniowy dopatrzył się spalonego. Sytuacja trudna do oceny z ławki rezerwowych kibice mówią że nie było nam również się wydawało że nie, jednak decyzji sedziego się nie zmieni.
Wracając do wydarzeń na boisku to z upływem czasu do głosu zaczęli dochodzić goście którzy więcej utrzymywali się przy piłce i to oni zaczęli groźniej atakować dążąc do wyrównania.
Zbyt dużo miejsca i zbyt defensywne ustawienie naszego zespołu doprowadziło do tego że drugą bramkę tracimy znów w sposób co tu ukrywać śmieszny. Obrońcy Wolanii nie wiedząc co zrobić z piłką po prostu kopnęli ją przez całe boisko, ta spadła za naszych obrońców a tam do niej dopadł Artur Biały który strzałem obok Dymanowskiego doprowadził do wyrównania.
Siedem minut później było już 3:2 dla gości kiedy dośrodkowanie Łukasza Wilka wykończył ponownie Biały. Śmiało można stwierdzić że bramki jakie do tej pory straciła Łysica były co tu ukrywać kompromitujące i na poziomie B-klasy
Fakt jest jeden cztery spotkania trzy porażki osiem straconych bramek. Dla porównania w minionym sezonie w czterech kolejkach Lysica straciła zaledwie 2 bramki.
Kolejne spotkanie Łysica rozegra w Środę a przeciwnikiem bodzentynian będzie drużyna Partyzanta Radoszyce.
Komentarze