Wywiad z Julią Puchałą kapitanem żeńskiej Łysicy

Wywiad z Julią Puchałą kapitanem żeńskiej Łysicy

 Nasza siła tkwi w kolektywie i zgraniu – mówi Julia Puchała, kapitan żeńskiej drużyny Łysicy Bodzentyn, która jesienną odsłonę sezonu zakończyła wysokim zwycięstwem nad Wisłą Nowy Korczyn. Podopieczne Mirosława Rubinkiewicza nie doznały porażki i w pełni zasłużenie z dorobkiem 16 punktów, wywalczonych w 6 spotkaniach otwierają tabelę III ligi. Czy wiosną uda im się osiągnąć podobny wynik?


łysicabodzentyn.fubolowo.pl: Gdyby ktoś przed rozpoczęciem pierwszej odsłony sezonu zapytał was, na którym miejscu zakończy jesień Łysica, jaka byłaby odpowiedź?

J. PUCHAŁA, KAPITAN ŻEŃSKIEJ DRUŻYNY ŁYSICY: - Z pewnością nie taka jak obecnie. Miałyśmy w głowie świadomość swoich umiejętności, ale chyba żadna z nas nie była w pełni przekonana, że rundę zakończymy na 1. miejscu w tabeli. Sukces jaki udało się osiągnąć, na pewno nie był dziełem przypadku. Każda z nas, dała z siebie wszystko. Już kiedyś powiedziałyśmy sobie, iż na murawie nie może być animozji i sporów. Po jednym czy drugim nieudanym zagraniu nie może być mowy o gniewaniu się na siebie. Gramy w jednym celu: 3 punktów. Super, że rundę udało się skończyć bez porażki na koncie. Nikt nie zarzuci nam, że Łysica to przypadkowy mistrz jesieni.

Dobrą postawą na świętokrzyskich boiskach rozbudziłyście apetyty kibiców. W rundzie rewanżowej presja będzie większa niż teraz.

- Na pewno, ale wiemy, że nikt z przeciwników nie położy się na boisku i nie będzie prosił o jak najniższy wymiar kary. Jesteśmy tego świadome. Najważniejsze jednak, że w zespole jest świetna atmosfera, która pozwala tylko i wyłącznie skupić się na graniu w piłkę. Duża rola i zasługa w tym trenera Rubinkiewicza, który elementy układanki, poskładał w jedną całość. Naszym atutem jest zgranie i silny kolektyw. Pracujemy ze sobą od wielu miesięcy i jak widać, nic nie idzie na marne. To, że w rundzie jesiennej odniosłyśmy 5 wygranych, jest tylko próbką tego, co prezentujemy na treningach. Wiemy, że możemy być jeszcze lepsze.

Jako kapitan twoja rola nie ogranicza się na boisku do realizacji zadań nakreślonych przez szkoleniowca. Jako przywódca zespołu, zdarzają się sytuacje w których trzeba zareagować ostrzej i przywołać dyscyplinę?

- Rezultaty dotychczasowych pojedynków wskazują na to, iż nie ma takiej potrzeby. Co nie zmienia faktu, że jako kapitan zdarzało mi się zwrócić uwagę na błędy, jakie inne dziewczyny popełniły podczas spotkań. Nikt nie jest nieomylny i każdej z nas przytrafią się złe zagrania lub złe wybory. W szatni nie ma jednak wrzasków czy krzyków. Jest za to spokojna i rzeczowa analiza. Trener podpowiada nam co zrobiłyśmy źle. Bycie kapitanem w żeńskim zespole to jak bycie prawą ręką szkoleniowca. Pewnych rzeczy nie da się wypracować podczas zajęć.

Kolektyw o którym wspomniałaś to jedno. Drugi atut to wasza znajomość nie tylko z murawy, ale także ze szkolnej ławki.

- To, że uczęszczamy do tej samej szkoły jest dużym plusem. Nie żyjemy tylko futbolem. Owszem na ile czas pozwala oglądam z tatą mecze w telewizji, ale poza piłką jest jeszcze nauka, odrabianie lekcji i inne obowiązki. Na razie udaje się to pogodzić. Pochodzę z gminy Pawłów, więc w moim przypadku dochodzi jeszcze kwestia dojazdów na treningi.

Kobieca piłka nożna, nie tylko w Polsce, ale także na świecie zyskuje na popularności. Wasza drużyna czuje się w cieniu męskich zespołów Łysicy?

- Nie. Dlatego, że bronią nas wyniki. Nigdy nie miałyśmy jednak zamiaru konkurować z seniorami Łysicy czy inną drużyną klubu. Trzymamy za chłopaków kciuki. Wiele dziewcząt, tak jak ja postawiłam na piłkę, bo interesowałem się nią od dziecka. Pamiętam jak tata sprezentował mi pierwsze buty do grania. Byłam zachwycona. Chciałam spróbować swoich sił i Łysica dała mi taką okazję. Czy czujemy się sportową wizytówką gminy? Być może w przyszłości uda nam się zapracować na takie miano. Na razie cieszymy się z tego, że nasz sukces nie przeszedł bez echa. Na meczach pojawiają się już nie tylko rodzice i znajomi, ale także coraz więcej miejscowych kibiców.

Po udanej rundzie w waszym wykonaniu pewnie pojawią się propozycje zmiany barw klubowych. Bierzesz taki wariant pod uwagę czy zostajesz w Łysicy?

- Trener pół żartem, pół serio powiedział kiedyś, że na razie nie puści mnie do innego klubu. Mam podobne zdanie i najpierw chcę coś osiągnąć z klubem z Bodzentyna, a dopiero później myśleć o ofertach. Być może takowe już się pojawiły. Mam nadzieję, że wiosna będzie równie udana i prowadzenia w tabeli nie oddamy do ostatniej kolejki.

Rozmawiał Rafał Roman

Czy wiesz, że...
Żeński zespół Łysicy jesienią zanotował 5 zwycięstw i jeden remis. Ekipa prowadzona przez Mirosława Rubinkiewicza co pokazuje bilans bramek jest jedną z najskuteczniejszych w III lidze świętokrzyskiej. W 6 meczach, drużyna z Bodzentyna zdobyła 17 goli, straciła tylko jednego. Dwukrotnie pokonała swoich rywali różnicą 5 trafień (5:0 na inaugurację rozgrywek ze Zdrojem Busko Zdrój i 5:0 z Wisłą Nowy Korczyn odniesione w minioną środę). Dwa razy Łysica wygrywała po 1:0 (z Orliczem Suchedniów i Stalą Kunów). Pojedynek z Victorią Pińczów zakończył się zwycięstwem 4:0, a starcie z Top Spin Promnik podziałem punktów (1:1).

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości