Mecz przy światłach dla KSZO

Mecz przy światłach dla KSZO

W swoim ostatnim spotkaniu rundy jesiennej podopieczni Piotra Dejworka przegrali w Ostrowcu Świętokrzyskim z miejscowym KSZO 1:0. Trzy punkty gospodarzom zapewnił strzałem z za pola karnego w 56 minucie Jakub Kapsa.

Sobotnie spotkanie było rozgrywane przy sztucznym oświetleniu co jak na warunki trzecioligowe jest rzadkością. Początek spotkania należał do gospodarzy którzy od razu po rozpoczęciu wysokim pressingiem starali się zdetronizować naszą ekipę.
W 6 minucie gospodarze rozegrali ładną akcję, z lewej strony piłkę otrzymał Kapsa lecz jego silny strzał obronił Dymanowski.
Siedem minut później naszego bramkarza sprawdził Stachurski ale i tym razem górą był nasz zawodnik.
Nasz zespół z minuty na minutę grał coraz lepiej i szukał okazji w kontrach, taka nadarzyła się w 25 minucie kiedy to doskonałe podanie od Dulęby otrzymał Chrzanowski, nasz zawodnik był praktycznie sam w polu karnym a jego uderzenie okazało się zbyt lekkie i w ostateczności padło łupem ostrowieckiego bramkarza.
Gospodarze posiadali przewagę optyczną ponieważ więcej utrzymywali się przy piłce jednak to nie przekładało się a sytuacje podbramkowe a jeśli już takowe podopieczni Tadeusza Krawca sobie stwarzali to nie były one tak dogodne jak naszej ekipy. W 43 minucie ponownie nasza drużyna zawiązała szybką akcję po której z lewej strony w pole karne wpadł Kupczyk który zagrał piłkę wzdłuż bramki, niestety jak na złość nikt akcji nie zamknął.

Druga polowa wyglądała podobnie KSZO prowadziło grę a nasz zespół czekał na kontrę. W 52 minucie Łysica powinna prowadzić kiedy to oko w oko ze Shramem stanął Kalista jednak ten pojedynek wygrał Ukrainiec.
Nie wykorzystane sytuacje lubią się mścić cztery minuty później było 1:0 dla gospodarzy kiedy to po stracie piłki przez Dulębę dobre podanie dostał Kapsa. Wychowanek KSZO kropnął z 25 metrów a piłka po drodze odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Nasz zespół starał się gonić wynik i ponownie mógł go zmienić w 68 minucie kiedy to ponownie sam na sam ze bramkarzem KSZO stanął Kalista jednak i tym razem górą był ostrowiecki golkiper.

Po meczu powiedzieli:
 

Piotr Dejworek (trener Łysicy): Tak jak się spodziewaliśmy, nie był to dla nas łatwy mecz. Oczekiwaliśmy, że zespół KSZO będzie dominował, że będzie posiadał przez większość czasu piłkę, i tak było. My natomiast szukaliśmy swoich szans w kontrach. Najgorsze jest to, że grając w meczu wyjazdowym na boisku lidera stwarzamy sobie doskonałe sytuacje – Dominik Chrzanowski, Mirek Kalista – i nie potrafimy ich wykorzystać, a dostajemy bramkę praktycznie z kontry, czyli inaczej niż przebiegał cały pojedynek. Jest pewien niedosyt, aczkolwiek z przebiegu meczu KSZO był zespołem lepszym. Z drugiej jednak strony, nie stanowi to o tym, że musieliśmy ten mecz przegrać, bowiem punkt był w naszym zasięgu. Jeśli chodzi o postawę naszego zespołu w rundzie jesiennej, to sami sobie sprawiliśmy niespodziankę. Marzyliśmy o tym, żeby zająć miejsce w kontakcie ze strefą dającą utrzymanie, a znaleźliśmy się w jej centrum. To miłe, to przyjemne, zwłaszcza, że był to dla nas ciężki organizacyjnie sezon. Nasza sytuacja finansowa nie jest najweselsza w kontekście tego, czy na „nową” III ligę będzie nas stać, niemniej jednak jest stablina – nie ma zaległości i to jest najważniejsze. To, co jest zadeklarowane, na chwilę obecną jest wypłacane i tego poziomu się trzymamy. Decyzja gminy determinować będzie to, o co będziemy walczyć. Każdy z nas chciałby, żeby była to walka o utrzymanie w III lidze.

Tadeusz Krawiec (trener KSZO): Cieszy kolejne zwycięstwo i trzy punkty. Seria zwycięskich spotkań u siebie została podtrzymana. Wynik 1:0 może niektórzy przyjęli z niedosytem, jednak dla mnie jest to wynik bardzo satysfakcjonujący. Uważam, że drużyna Łysicy jest to bardzo trudny przeciwnik, część zawodników jest ograna w wyższych ligach i dziś było to widać, że takim doświadczeniem dawali sobie radę z moimi zawodnikami. Na pewno zabrakło stworzenia większej liczby sytuacji podbramkowych, ale troszeczkę zbyt wcześnie pozbywaliśmy się piłek, kiedy można było jeszcze więcej wycisnąć z tych sytuacji. Myślę, że ten mecz „otworzył” się dopiero po tym, jak Kuba Kapsa strzelił bramkę – zarówno Łysica zaczęła już dążyć do strzelenia bramki wyrównującej, a my mogliśmy przejść do gry z kontry i tych sytuacji zaczęliśmy stwarzać więcej. Tak jak trener podkreślił, trzeba było uważać na Kalistę, który jest bardzo szybkim zawodnikiem i doszedł dziś do kilku sytuacji. Podsumowując, myślę, że drużynie należą się gratulacje – zajęliśmy drugie miejsce, a myślę, że na początku oczekiwania aż tak wysokie nie były i jest to naszym dużym sukcesem. Zostały nam jeszcze dwa mecze do rozegrania – z Sołą i Beskidem – i powalczymy w nich o komplet punktów. Chciałbym też podziękować prezesowi Kozickiemu za stworzenie mi komfortowych warunków pracy. Czasami mam wrażenie, że ostrowiecka publiczność bardzo nam pomaga, jest dla nas dodatkowym zawodnikiem, ale czasami jej oczekiwania są zbyt wygórowane co do możliwości tej drużyny. Gdybym dziś jej posłuchał i ściągnął Jakuba Kapsę w przerwie, to nie byłoby tej bramki.

Źródło: własne, skkszo.pl
Zdjęcia: Echodnia

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości