(Po)meczowy alfabet Łysicy

B jak brak skuteczności. Piłkarze Łysicy mają czego żałować. Pierwsze pół godziny gry, przy lepszej skuteczności mogłoby przynieść gola otwierającego wynik. – Zabrakło skuteczności, ale trzeba przyznać, iż dobrze między słupkami spisywał się Marcin Cabaj. Ostatni kwadrans pierwszej odsłony nie można chyba inaczej podsumować, niż trzęsienie ziemi. Po 4 golach nie jest łatwo się pozbierać. Po przerwie wyprowadziliśmy trzy kontry, niestety nie zakończone celnymi uderzeniami – dodał.
D jak Dymanowski Tomasz. Mimo, że aż pięciokrotnie musiał wyciągać futbolówkę z siatki, dzięki niemu bodzentynianie nie doznali wyższej porażki. Garbarnia, jak na lidera rozgrywek przystało wypunktowała swojego rywala, obnażając jego największe braki. Te najbardziej widoczne były w środkowej strefie boiska, gdzie sporo miejsca zarówno na przyjęcie jak i rozegranie piłki miał Karol Kosturbała.
M jak maraton. Szymona Michtę (kapitan) i spółkę w najbliższych dniach czeka prawdziwy maraton formy. W najbliższą środę wyjazd do Oświęcimia, później teoretycznie łatwiejszy przeciwnik – Beskid Andrychów. - Obie drużyny grają o zupełnie inne cele: Garbarnia o miejsce premiujące udziałem w barażu o wejście do II ligi, my o zachowanie szans na utrzymanie. W kolejnych pojedynkach będzie o to ciężko, ale postaramy się zrobić wszystko, by szala wygranych przechyliła się w naszą stronę – zaznaczył szkoleniowiec Łysicy.
R jak rozmiary porażki. – Garbarnia była faworytem starcia, ale rozmiary porażki są zbyt wysokie. Szkoda, że w kilku dogodnych sytuacjach, zwłaszcza w pierwszych 30 minutach nie udało nam się zdobyć bramek. Wówczas mecz mógłby pewnie wyglądać zupełnie inaczej – stwierdził szkoleniowiec gości.
S jak scenariusz. W pierwszej, wiosennej kolejce to Łysica w meczu przeciwko Wiśle Sandomierz miała sięgnąć po pełną pulę. Scenariusz dość szybko, bo w zaledwie 7 minut, podopieczni Piotra Dejworka musieli zweryfikować. Szybko stracone gole podcięły drużynie skrzydła i pozbawiły jakiekolwiek ochoty do walki, choćby o punkt. Podobnie było w weekend, kiedy Łysica mierzyła się z liderem rozgrywek.
Z jak zawieszenie. Decyzją Wydziału Dyscypliny Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, trener Łysicy został zawieszony na jeden mecz. W praktyce oznaczało to, że szkoleniowiec nie mógł zasiąść na ławce i dyrygować drużyną. Spotkanie oglądał z trybun. W środowej konfrontacji z Sołą, Dejworek będzie mógł zostać wpisany do protokołu jako ten, który prowadzi zespół.
Rafał Roman
Komentarze