Piotr Dejworek po meczu z Partyzantem

Piotr Dejworek po meczu z Partyzantem

LYSICABODZENTYN.FUTBOLOWO.PL: W meczu z ostatnią drużyną w tabeli nie liczył się styl i sposób, w jaki udało się odnieść jednobramkowe zwycięstwo. Najważniejsze, że komplet punktów pojechał do Bodzentyna, a dobra passa Łysicy nie kończy się.

PIOTR DEJWOREK, SZKOLENIOWIEC ŁYSICY: - Do przerwy mieliśmy problem, związany głównie z dłuższym utrzymywaniem się przy futbolówce. Zadania nie ułatwiało nam boisko, które w Radoszycach jest specyficzne. W brzydkiej, nieciekawej, pierwszej odsłonie udało nam się wypracować właściwie tylko jedną okazję do wpisania się na listę strzelców. Po przerwie Łysica była już innym zespołem. W szatni zwróciliśmy uwagę na kilka, istotnych elementów. Uwagi odniosły sukces, bo kilka chwil po zmianie stron za sprawą Radosława Kardasa, który celnie główkował po rzucie rożnym otworzyliśmy wynik meczu. Wykorzystaliśmy przewagę wzrostu nad rywalem. Szkoda, iż później nie udało się zdobyć gola numer 2. Obijaliśmy poprzeczkę i słupki. Gospodarzom nie można było odmówić groźnych kontr, ale ponownie dobrze spisała się formacja defensywna. Tomasz Dymanowski nie miał zbyt wiele pracy.

Plan na to spotkanie zakładał pojawienie się w drugiej odsłonie kreatywnego pomocnika w osobie Marcina Piwowarczyka.

- Marcin nie pojawił się w wyjściowej 11 nie dlatego, że nie zasługiwał na grę od pierwszej minuty. Było to podyktowane zmęczeniem po środowym pojedynku w ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Na jego pozycji pojawił się Szymon Michta i trzeba przyznać, że zagrał poprawne zawody. Po jednym z jego uderzeń na bramkę Partyzanta, piłka mogła trafić do siatki.

Niektórzy z kibiców mogli mieć obawy jak drużyna będzie wyglądać pod względem kondycyjnym po dogrywce z Nidą. Różnicy na niekorzyść nie było widać.

- Po meczu PP zawodnicy dostali 2 dni wolnego na regenerację i odnowę biologiczną. Nawet przez moment nie było widać, że mają w nogach wybiegane 120 minut.

W środę zmierzycie się z rezerwami kieleckiej Korony. Dodatkowym smaczkiem pojedynku jest fakt, że drużynę ze stolicy województwa świętokrzyskiego w rundzie wiosennej prowadzi były trener Łysicy Arkadiusz Bilski.

- Jesteśmy niemal pewni, że kielczanie będą nastawieni na wygraną. Mecz będzie istotny z jeszcze jednego punktu widzenia. Nie przegranie go postawi naszą drużynę w dobrej sytuacji w tabeli. Na końcówkę sezonu będziemy mogli spojrzeć z nieco innej perspektywy, nawet dając szansę gry większej ilości wychowanków klubu. W 4 meczach zdobyliśmy 9 punktów, a więc plan z początku rundy na razie udaje się realizować.

Rozmawiał Rafał Roman


PARTYZANT RADOSZYCE – ŁYSICA BODZENTYN 0:1 (0:0)

0:1 Radosław Kardas (53)

Sędziował: Jacek Kubicki (Kielce). Widzów: 200.

PARTYZANT: Zieliński — Zagdan, Miśtal Ż CzK 70', Prus-Niewiadomski, Poddębniak, Kabaniuk, Morgaś (80. Kopyciński), Czarnecki, Papros (60. Opara Ż), Babyn Ż, Chukwuka Nwachukwu. Trener: Dariusz Wolny.

ŁYSICA: Dymanowski — Płusa, Kardas, Szymoniak, Kula, M. Kalista Ż, Pawłowski Ż, P. Kalista Ż (86. Nowak), Chrzanowski Ż (88. Kucała Ż), Michta (75. Mażysz), Anduła (60. Piwowarczyk). Trener: Piotr Dejworek.

Z autu:
Bez debiutanckiej tremy

Michał Nowak dołączył do listy wychowanków Łysicy Bodzentyn, którzy mają za sobą debiut w rozgrywkach III ligi małopolsko-świętokrzyskiej (w rundzie wiosennej debiutowali już m.in. Dominik Chrzanowski i Patryk Dulęba). Rosły pomocnik pojawił się na murawie w Radoszycach w 85. minucie meczu, zastępując mającego na koncie żółtą kartkę Patryka Kalistę.

Pawłowski kapitanem

Kolejne spotkanie z kapitańską opaską na ręku zaliczył Piotr Pawłowski. Jak na razie nowa rola wyraźnie służy defensywnemu pomocnikowi. Jego drużyna odniosła kolejne zwycięstwo i umocniła się w środku III-ligowej stawki.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości