Ekipa Janusza Cieślaka nadal w grze o wielką kasę

Ekipa Janusza Cieślaka nadal w grze o wielką kasę

To spotkanie na przełamanie – zapowiadał przed pierwszym gwizdkiem arbitra szkoleniowiec bodzentyńskiej Łysicy Janusz Cieślak. Po dwóch ligowych porażkach z rzędu (z Nidzianką Bieliny na wyjeździe i Pogonią Staszów przed własną publicznością), gospodarze mieli wielki apetyt na wygraną, a co za tym idzie pozostanie w stawce drużyn bijących się o końcowy triumf w Pucharze Polski na szczeblu okręgu. Ich ambitna postawa została nagrodzona w serii rzutów karnych. Dwie z 11 obronił bohater środowej batalii Robert Bilski.

By do nich doprowadzić, Łysica musiała najpierw strzelić gola wyrównującego, a w dogrywce radzić sobie bez jednego ze środkowych obrońców. Za faul taktyczny w okolicach środkowej strefy boiska, sędzia Jacek Kubicki ukarał czerwoną kartką Mateusza Kołodziejskiego. Do tego momentu, team Janusza Cieślaka stwarzał sytuacje do wpisania się na listę strzelców.

- W pewnym momencie emocje sięgnęły zenitu. Zwłaszcza wtedy, kiedy wiedzieliśmy, iż o zwycięstwie decydować będą karne – przyznał szkoleniowiec gospodarzy, który nie szczędził ciepłych słów pod adresem swoich podopiecznych. - Takim meczem jeszcze raz udowodniliśmy nie tylko sobie, jak wiele w futbolu znaczy ambicja i determinacja. Graliśmy do końca, nawet w osłabieniu. Szybko straciliśmy gola, ale z każdą kolejną minutą widać było, że drużyna jest bardzo zmotywowana. Zespół chciał pokazać wszystko to, co ma najlepsze. Były momenty, w których znacznie szybciej mogliśmy doprowadzić do stanu 1:1. Mieliśmy nawet okazję ku temu, by w regulaminowym czasie rozstrzygnąć losy potyczki na swoją korzyść – dodał wyraźnie zadowolony trener.

Wybierając podstawowy skład, na środową potyczkę nie miał łatwego zadania. Łysica w ważnym, nie tylko z finansowego punktu widzenia meczu musiała radzić sobie bez lidera bloku defensywnego – Łukasza Szymoniaka. Udanie na pozycji stopera zastąpił go Ukrainiec Ołeksij Czerkaszyn, który kilka lat temu z dobrej strony dał się poznać jako zawodnik Orlicza Suchedniów. - Motywowałem zawodników by na murawie zostawili serce. To się udało. Wiem, że stać ich na wiele w momencie kiedy są skoncentrowani. Mierzyliśmy się z mocną drużyną, dysponującą szeroką kadrą. Chwała chłopakom za to, że dotrwali do końca, wytrzymując mecz kondycyjnie. Nie mieliśmy słabych punktów. Każdy, również ci, którzy weszli na boisko z ławki dali nowy impuls – zaznaczył szkoleniowiec Łysicy.

Przyjezdnym nie pomogła nawet zmiana w końcówce dogrywki. Ireneusz Pietrzykowski niczym selekcjoner reprezentacji Holandii Louis van Gaal (w pamiętnej potyczce w ćwierćfinale brazylijskiego mundialu 2014) wymienił bramkarza, licząc, że Konrad Majcherczyk obroni strzał któregoś z graczy Łysicy. Tak się nie stało, a na miano człowieka, który zatrzymał ekipę z Buska zasłużył Robert Bilski. - Dla nas najważniejsze było to, by przełamać niemoc z którą walczymy w lidze. W zmaganiach o punkty zbyt łatwo tracimy gole. Dziś nasza defensywa nie pozwoliła na zbyt wiele rywalowi – przyznał trener Cieślak.

Przeciwnikiem jego zespołu w półfinale PP będą rezerwy Korony Kielce. Łysica w stolicy województwa świętokrzyskiego nie będzie musiała obawiać się rywala. W poprzednich edycjach drużyna z Bodzentyna, utwierdziła kibiców w przekonaniu, że jest w stanie sprawić niespodziankę sporego kalibru. - Mamy świadomość tego, iż nie będzie to łatwy pojedynek. Fajnie, iż znaleźliśmy się w tym miejscu, w najlepszej czwórce regionu. Zrobimy wszystko by pokazać się z jak najlepszej strony. Wiemy jak dużo kosztowało nas dotarcie do tego etapu rozgrywek. Na pewno damy z siebie maxa i postaramy się awansować do finału – stwierdził szkoleniowiec miejscowych.

Rafał Roman

Puchar Polski na szczeblu okręgu
Ćwierćfinał (12 kwietnia)
ŁYSICA BODZENTYN – MKS ZDRÓJ BUSKO 1:1 (0:1, 0:0), karne 4:2
0:1 Jakub Majewski (2), 1:1 Dariusz Anduła (61). KARNE: 1:0 K. Płusa, 1:0 M. Madej (obronił Bilski), 2:0 D. Chrzanowski, 2:1 Ł. Zawadzki, 3:1 P. Pawłowski, 3:2 J. Majewski, 3:2 O. Czerkaszyn (w poprzeczkę), 3:2 B. Styczyński (obronił Bilski), 4:2 M. Kalista


Sędziował: Jacek Kubicki (Kielce). Widzów: 50.
ŁYSICA: R. Bilski – Płusa, Czerkaszyn, Kołodziejski CzK 108 min., D. Kowalski Ż, D. Chrzanowski, Pawłowski, Ryba Ż, M. Kalista, Anduła (91. Dulęba Ż), Jaros (63. Garbacz). Trener: Janusz Cieślak.


MKS ZDRÓJ: B. Majcherczyk (117. K. Majcherczyk) – Kula, Styczyński, Radwański, Bandura, Florczyk, Zawadzki, Imiela Ż, Zaręba (75. Madej), Majewski, Ciepliński (46. M. Dziubek, 89. Sztuk Ż). Trener: Ireneusz Pietrzykowski.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości