Wynik "załatwili" w 8 minut Łysica rozbija Naprzód w meczu wyjazdowym
Dobra dyspozycja ze środowego meczu Pucharu Polski na szczeblu okręgu, w którym Łysica Bodzentyn (IV liga świętokrzyska) pokonała przed własną publicznością po rzutach karnych MKS Zdrój Busko, przełożyła się także na zmagania o ligowe punkty. Drużyna Janusza Cieślaka zapewniła sobie spokojne święta. W Jędrzejowie na listę strzelców wpisywali się tylko i wyłącznie gracze formacji ofensywnej.
Takiego tercetu ofensywnych zawodników, trenerowi bodzentyńskiej ekipy z pewnością mógłby pozazdrościć nie jeden fachowiec. Były król strzelców III ligi małopolsko-świętokrzyskiej Dariusz Anduła, czołowy snajper świętokrzyskiej klasy okręgowej Mariusz Jaros i walczący skutecznie w tym sezonie o koronę w IV lidze Mirosław Kalista, zapewnili swojej drużynie komplet punktów w sobotnim spotkaniu z Naprzodem Jędrzejów. Trzy z czterech bramek, goście zdobyli w pierwszej odsłonie. Po 45 minutach było wiadomo, która z ekip z murawy schodzić będzie w roli triumfatora.
- Plan był taki by zagrać przede wszystkim mądrze taktycznie. Wiedzieliśmy jak wiele sił i ile zdrowia kosztowała nas pucharowa potyczka z MKS-em Zdrój Busko. Staraliśmy się kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń i w miarę regularnie wyprowadzać zabójcze kontry. To się udało – powiedział szczęśliwy szkoleniowiec przyjezdnych Janusz Cieślak. – Prawda jest taka, iż wynik mógł być jeszcze wyższy. Byliśmy konsekwentni w defensywie, która nie popełniła błędu. Wszystkie atuty o jakich mogli mówić gospodarze wybijaliśmy im. Dobre spotkanie rozegrał nasz golkiper Robert Bilski. Był mocnym punktem. W żadnej sytuacji, nie dając się zaskoczyć – chwalił doświadczonego golkipera trener Cieślak.
Silnych punktów po stronie Łysicy było jednak znacznie więcej. Szkoleniowca przyjezdnych cieszyć może zwłaszcza świetna forma napastników i skrzydłowych. – Po pierwszej połowie można było pokusić się o stwierdzenie, iż komplet punktów pojedzie do Bodzentyna. W futbolu niczego nie można być jednak pewnym, nawet kiedy prowadzi się 3:0. Z Unią Sędziszów prowadziliśmy 3:1, a musieliśmy pogodzić się z porażką 3:4. Doświadczenie było jednak po naszej stronie i ono przede wszystkim wzięło górę – relacjonował opiekun Łysicy.
Dzięki wygranej, bodzentyńskie lwy umocniły się w środkowej strefie tabeli, powiększając przewagę nad Naprzodem do 7 "oczek". Goście jak rasowy snajper wyczekali na to, by zadać mocny cios. - Mam nadzieję, że po spotkaniu pucharowym nastąpiło przełamanie i teraz będzie już tylko lepiej. Wierzę w to, że w kolejnych starciach zawodnicy zagrają z taką ambicją i zaangażowaniem – podkreślił trener Cieślak.
Przygotował i opracował Rafał Roman
IV liga świętokrzyska
24. kolejka (15 kwietnia)
NAPRZÓD JĘDRZEJÓW – ŁYSICA BODZENTYN 0:4 (0:3)
0:1 Dariusz Anduła (35), 0:2 Mariusz Jaros (39), 0:3 Mirosław Kalista (43), 0:4 Mirosław Kalista (87)
Sędziował: Albert Bińskowski (Kielce)
ŁYSICA: R. Bilski – Płusa (80. Barucha Ż), Czerkaszyn, Kołodziejski Ż, D. Kowalski (60. Dulęba), D. Chrzanowski, Ryba (76. Maniara), Pawłowski, M. Kalista, Anduła, Jaros (70. Garbacz). Trener: Janusz Cieślak.
Komentarze