Dwa remisy w spotkaniach przed własną publicznością (Zaległe Relacje)

Dwa remisy w spotkaniach przed własną publicznością (Zaległe Relacje)

Spotkanie z Alitem Ożarów zakończone remisem 2:2

- W sporcie, a zwłaszcza w takiej dyscyplinie jak futbol również trzeba mieć szczęście. Było przy nas, ale najważniejsze, iż udało się doprowadzić do wyrównania – słowa Krzysztofa Treli, grającego szkoleniowca bodzentyńskiej Łysicy (IV liga świętokrzyska) idealnie oddają to, co działo się na murawie podczas spotkania z Alitem Ożarów. Cenny remis, a co za tym idzie jeden punkt, miejscowi zawdzięczają przede wszystkim Mariuszowi Jarosowi, który w doliczonym czasie gry zdobył gola na 2:2.

Dochodzi ostatnia z czterech doliczonych do podstawowego czasu, minuta. Futbolówkę w narożniku boiska ustawia doświadczony pomocnik Krzysztof Trela. Lewą nogą dośrodkowuje piłkę w okolicach piątego metra przed bramką Alitu. Najwyżej wyskakuje do niej Mariusz Jaros i uderzeniem głową pokonuje młodego golkipera Kamila Warelisia. W takich okolicznościach, rzutem na taśmę Łysica ratuje remis w starciu z wymagającym rywalem, który do Bodzentyna przyjechał jak po swoje. W tym przypadku górą była jednak ambicja i walka do końca. Jaros, który jeszcze w poprzednim sezonie zdobywał bramki dla Staru Starachowice (klasa okręgowa) bez wątpienia zasłużył na miano bohatera meczu. Jego pierwsze trafienie w 12. minucie śmiało może kandydować do miana gola zapewne, nie tylko rundy jesiennej, ale również całego sezonu 2017/18.

- Mariusz uderzył futbolówkę w najbardziej odpowiednim do tego momencie. Trafił czysto, a bramkarz mógł tylko odprowadzić ją wzrokiem, a następnie wyciągać z siatki – opisywał gola na 1:0 dla Łysicy, trener Trela. Po tym, jak doświadczona ekipa z Bodzentyna wyszła na prowadzenie, wydawało się, że pójdzie za ciosem. Nic z tych rzeczy. Stało się wręcz odwrotnie, bo to drużyna Dariusza Pietrasiaka miała więcej ochoty do stwarzania akcji zaczepnych.

- Zupełnie niepotrzebnie oddaliśmy pole rywalowi, a taki zespół jak Alit był w stanie to wykorzystać. W kolejnych potyczkach, z pewnością musimy wystrzegać się podobnych błędów – stwierdził trener Łysicy, której blok defensywny, wobec kontuzji Ukraińca Oleksija Czerakszyna musiał zostać przebudowany. Na środku obrony, podobnie zresztą jak w barwach Lubrzanki Kajetanów przesunięty został jeden z nowych nabytków gospodarzy Szymon Gryz. W wyjściowej 11 znalazło się za to miejsce dla tercetu odpowiedzialnego za nękanie szyków obronnych rywala: Jaros-Dariusz Anduła-Mirosław Kalista.

- Na pewno w kolejnych starciach, taktyka dostosowana będzie pod konkretnego rywala –zaznaczył były pomocnik Błękitnych Kielce, Heko Czermno, Kolejarza Stróże czy Stali Stalowa Wola. Nie sposób pominąć także tego, w jaki sposób między słupkami spisywał się Tomasz Wróblewski. 31-latek udowodnił, że jak nikt inny doskonale zna się na swoim fachu, w kilku sytuacjach wychodząc z opresji obronną ręką.

Rafał Roman

ŁYSICA BODZENTYN – ALIT OŻARÓW 2:2 (1:1)

1:0 Mariusz Jaros (12), 1:1 Kamil Bełczowski (24), 1:2 Tomasz Woźniak (79), 2:2 Mariusz Jaros (90+3)

Sędziował: Marcin Sprzęczka (Ostrowiec Św.). Widzów: 50.

ŁYSICA: Wróblewski - Garbacz (82. Grudziecki), Kołodziejski, Gryz Ż, Kowalski, Trela Ż, Chrzanowski (77. Sala), Pietrzyk (61. Dulęba), Kalista, Anduła (80. Stodulski), Jaros. Trener: Krzysztof Trela.

ALIT: Wareliś – Świrk (59.Ciepliński), Kosno, Kiljański, Mażysz (70. Hołody), Cholewiński, Kamiński, Niziołek, Bełczowski (85. Kwiatkowski), Woźniak (90. Król), Sorbian (65. Czerwonka). Trener: Dariusz Pietrasiak.

Spotkanie z Hetmanem Włoszczowa zakończone remisem 1:1
 

Piłka nożna to gra błędów, gra się tak jak przeciwnik pozwala, w futbolu nie zawsze wygrywa lepszy i jeszcze jedno – piłka to nie łyżwiarstwo figurowe, gdzie za styl przyznaje się oceny. To tylko puste i powtarzane jak mantra, przez wielu szkoleniowców frazesy. Każdy z nich pasowałby do tego, co działo się na murawie w Bodzentynie. Miejscowa Łysica, która miała wszystkie, ofensywne atuty w swoich rękach, w końcówce meczu z Hetmanem Włoszczowa dała sobie wydrzeć komplet punktów.

Zamiast trzech, ekipa trenerskiego duetu Krzysztof Trela – Seweryn Dejworek musiała zadowolić się jednym oczkiem. Dlaczego? – Po ostatnim gwizdku arbitra, najłatwiej wszystko zwalić na nieskuteczność. Choć ja do końca nie zgodziłbym się z takim stwierdzeniem – powiedział grający szkoleniowiec bodzentyńskiego IV-ligowca. Gospodarze po pierwszej, bezbarwnej połowie otworzyli się, grając wreszcie tak, jak pewnie większość kibiców by sobie to wyobrażało. Efekty przyszły po kilku minutach, kiedy sędzia Anna Adamska dopatrzyła się przewinienia w polu karnym Hetmana. Do futbolówki ustawionej na 11 metrze podszedł, niezawodny w takich sytuacjach i niezwykle skuteczny u progu sezonu Mariusz Jaros. Silny jak tur napastnik pewnym uderzeniem zmylił golkipera gości i Łysica prowadziła 1:0.

W drużynie, po golu otwierającym wynik spotkania obudziły się stare demony. Zamiast zdobyć drugą bramkę, miejscowi oddali inicjatywę przeciwnikowi. Ten tylko czekał na taki rozwój boiskowych wydarzeń. W 80. minucie, drugiego karnego w starciu wykorzystali tym razem przyjezdni. Na listę strzelców wpisał się Marcin Jarmuda, którego nie udało się powstrzymać dobrze, jak dotąd interweniującemu Tomaszowi Wróblewskiemu. Łysica na własne życzenie straciła pełną pulę i w kolejnych ligowych potyczkach, musi wystrzegać się podobnych błędów. A co najważniejsze przestojów w grze ofensywnej. A o tym, że siła rażenia podopiecznych K. Treli jest spora, świadczy choćby fakt, iż na ławce rezerwowych pozostał jeden z najbardziej doświadczonych snajperów – Dariusz Anduła.

Rafał Roman

IV liga świętokrzyska

4. kolejka (27 sierpnia)

ŁYSICA BODZENTYN – HETMAN WŁOSZCZOWA 1:1 (0:0)

1:0 Mariusz Jaros (61)-karny, 1:1 Marcin Jarmuda (81)-karny

Sędziowała: Anna Adamska (Skarżysko). Widzów: 100.

ŁYSICA: Wróblewski - Dulęba (79. Stodulski), Kołodziejski Ż, Czerkaszyn (69. Chrzanowski), Kowalski, Trela, Gryz Ż, Pietrzyk, Garbacz (88. Niemaszewski), Kalista, Jaros Ż. Trener: Krzysztof Trela.

HETMAN: Dyras — M. Małek Ż, Rajek, Cegieła, Wroński Ż, G. Małek, Walasek (68. Michałek), Matuszewski (68. R. Wroński), Jarmuda, Rajczykowski, Orzeł. Trener: Jacek Pawlik.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości