Krzysztof Trela wraca na ławkę trenerską bodzentyńskiego IV-ligowca

Krzysztof Trela wraca na ławkę trenerską bodzentyńskiego IV-ligowca

Bogate, piłkarskie CV i doświadczenie w roli szkoleniowca mają być jednymi z atutów 40-letniegio Krzysztofa Treli. Były gracz m.in. Heko Czermno, Kolejarza Stróże czy Stali Stalowa Wola, który zastąpił Janusza Cieślaka w rozpoczynającym się za kilka dni sezonie 2017/18 ma poprowadzić Łysicę Bodzentyn do ligowych i pucharowych sukcesów.

Po blisko 3 latach, na ławkę trenerską wraca bardziej doświadczony Krzysztof Trela?

K. TRELA, SZKOLENIOWIEC ŁYSICY BODZENTYN: - Nie kwestia doświadczenia jest w tym przypadku najważniejsza. Ostatnie miesiące pracy nauczyły mnie wiele nowego. Decydując się na powrót do Łysicy, skupiłem się głównie na pracy w roli grającego trenera. Chcę pomóc drużynie i przynajmniej w pierwszych spotkaniach nowego sezonu dyrygować zespołem z boiska. Nie ukrywam, iż w Łysicy jest grupa młodych, zdolnych zawodników, którymi trzeba pokierować. Postaram się to zrobić najlepiej jak potrafię. Istotne jest również to, że w drużynie pozostali bardziej doświadczeni gracze jak Mariusz Jaros, Dariusz Anduła czy Mirosław Kalista. Fajnie, że bodzentyńska młodzież jest ambitna i naciska na starszych. Zdrowa rywalizacja jak w każdym zespole jest potrzebna. Mam nadzieję, że stworzymy wybuchową mieszankę rutyny z młodością na IV-ligowych boiskach.

W letnim okienku transferowym Łysica straciła sporo krwi, po tym jak z drużyny odeszli m.in. Łukasz Szymoniak, Piotr Pawłowski, Piotr Maniara (wspólnie z trenerem Januszem Cieślakiem przenieśli się do Naprzodu Jędrzejów), a także najmłodszy z tego grona Piotr Ryba. Nie będzie łatwo ich zastąpić.

- Z pewnością, sztuką będzie załatać dziurę jaka powstała, po odejściu wymienionych zawodników. W piłce nie ma jednak ludzi niezastąpionych. Łukasz Szymoniak to jeden z najlepszych środkowych obrońców w IV lidze, Piotr Pawłowski oraz Piotr Ryba występowali w pomocy, na newralgicznych pozycjach. Do drużyny dołączył młodzieżowiec Piotr Pietrzyk, który ostatni sezon spędził w Polanach Pierzchnica. Liczę również na Dominika Chrzanowskiego, który przez poprzednich szkoleniowców próbowany był na pozycji środkowego pomocnika. Postaramy się grać przede wszystkim piłką, nie z pominięciem drugiej linii. Futbol nie polega tylko i wyłącznie na tym, by kopnąć piłkę byle dalej od bramki do przodu i liczyć na dobry dzień Kalisty czy Anduły. Mecze kontrolne pokazują, że potrafimy dobrze operować futbolówką. W drużynie jest wiele młodzieży, która potrafi to zrobić. Na każdym treningu pokazują, iż warto na nich stawiać. Kwestią czasu będzie to kiedy, założenia z treningów przeniesiemy na mecze o punkty. Wierzę w nich i jestem przekonany, że jesienią będzie OK.

Pierwsze mecze pokażą na co stać zespół?

- Drużyna to żywy organizm, który z pewnością potrzebuje jeszcze sporo czasu. Jest w fazie przebudowy. W Łysicy jest kilku zawodników, których znam doskonale z okresu, w którym byłem czynnym zawodnikiem. W pierwszych spotkaniach postaramy się zdobyć jak najwięcej punktów, tak by w dalszej fazie sezonu ugruntować sobie dobrą pozycję wyjściową. Postaram się pomóc zespołowi również jak zawodnik. W zależności od tego jak potoczy się dane spotkanie czas spędzonych przeze mnie minut na murawie będzie inny. Nasza młodzież z pewnością otrzyma sporo szans na grę. Zobaczymy jak drużyna funkcjonować będzie bez Krzysztofa Treli na murawie. Jestem w treningu. Mamy dobry kontakt z trenerem Sewerynem Dejworkiem. Jeśli stanę na ławce z boku,z pewnością będę miał swoje spostrzeżenia. Jestem pozytywnie nastawiony do pracy.

Mówisz o tym, że młodzi wychowankowie Łysicy w tym sezonie otrzymają szansę gry. Który z nich, dziś jest najbliżej występów w podstawowej 11?

- Po pierwszych zajęciach i spotkaniach kontrolnych mam pewne spostrzeżenia, ale na razie za wcześnie na to by się z nimi dzielić. Na pewno w drużynie jest wielu chłopaków, którzy umieją grać w piłkę. Pytanie tylko czy będą je w stanie przełożyć na mecze o punkty. Czego jak czego ale ambicji, zaangażowania w trening nie można im odmówić. W futbolu większy luz i spokój w rozgrywaniu piłki jest potrzebny. Z czasem to powinno przyjść. Na razie ciężko trenują na zajęciach. Jestem z nich mega dumny, że są z nami i chcą podjąć rękawicę o wyjściowy skład. Chcą się szkolić, a ja będę miał ich pod swoją batutą.

Do zamknięcia okna transferowego pozostało jeszcze trochę czasu. Na ile ten zespół może się zmienić?

- Uwagę skupiamy przede wszystkim na dwóch pozycjach: środkowym obrońcy i środkowym pomocniku. Czynimy starania by kogoś ściągnąć. Nie jest łatwo. Musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać do ostatniego sparingu. Być może do tego czasu coś się jeszcze wydarzy. Fajnie, że na grę w Łysicy udało się namówić Tomasza Wróblewskiego, doświadczonego golkipera, który wraca po kontuzji. To bramkarz, który spokojnie poradzi sobie między słupkami. Jest gwarancją jakości w bramce. Jestem pewien, że będziemy mieć z niego sporo pożytku. Widać jak ciężko pracuje na każdym treningu. Widziałem go w wielu meczach. To postać, która będzie ważną częścią bloku defensywnego. Tego przynajmniej będę od niego wymagał.

Rozmawiał Rafał Roman

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości