Punkty z Trzebini odrobione

Po ostatnich, dobrych występach w wykonaniu piłkarzy z Trzebini można było zakładać, że przeciwnik zawiesi naszemu zespołowi poprzeczkę wyżej. Rzeczywistość okazała się jednak inna, niż przypuszczaliśmy. Przed przerwą goście ani razu nie zagrozili bramce strzeżonej przed Tomasza Dymanowskiego.
Łysica w pierwszej odsłonie meczu wypracowała dwie okazje na zdobycie bramki. W 35 minucie strzałem z dystansu bramkarza gości Łukasza Gielarowskiego próbował zaskoczyć Mirosław Kalista. Gielarowski odbył futbolówkę. W 43 minucie Dariusz Anduła znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem MKS, który obronił strzał napastnika z Bodzentyna.
Z przewagi jaką posiadali gospodarze tak naprawdę nic nie wynikało. Śmiało można stwierdzić, że pierwsze 45 minut było nudne. Dominowała niedokładność, którą po zamianie stron udało się zniwelować. Choć trzeba przyznać, że druga odsłona przypominała to, co działo się na boisku 2 tygodnie wcześniej, w starciu z Czarnymi Połaniec. Nasz zespół podszedł do rywali i to opłaciło się. Po faulu w polu karnym na Andule, do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Krystian Płusa. Szkoda, że zmienił róg, w który zawsze strzela. Golkiper gości wyczuł jego intencje i zdołał odbić futbolówkę. Mogliśmy prowadzić 1:0. Kilka chwil później w poprzeczkę trafił Kuba Mażysz.
W 70. minucie świetnie w polu karnym przeciwnika zachowali się Dominik Chrzanowski z Andułą, który zdołał zmieścić piłkę w siatce.
Najważniejsze, iż odnieśliśmy ważne zwycięstwo, a 3 punkty zostały w Bodzentynie. Spotkanie potwierdziło, że w dobrej formie od kilkunastu dni znajduje się Marcin Piwowarczyk. W meczu z Hutnikiem w Krakowie dał dobrą zmianę. Teraz był jedną z wiodących postaci na trudnej murawie. Na słowa uznania zasłużyli także obrońcy, którzy zagrali na zero z tyłu. Udanie rozbijali ataki przyjezdnych powiedział po meczu Piotr Dejworek.
Czy wiesz, że...
Pachwina „Generała”
Na przedmeczowej rozgrzewce boisko z powodu odnowienia się urazu pachwiny musiał opuścić Piotr Hajdenrajch (32 l.). Jeden z najbardziej doświadczonych graczy Łysicy kontuzji nabawił się kilka dni wcześniej. – Mieliśmy nadzieję, że popularnemu „Generałowi” uda się zagrać od pierwszego gwizdka sędziego, ale trzeba było dokonać zmiany – powiedział opiekun Łysicy Piotr Dejworek. W miejsce obrońcy, szansę gry otrzymał Dominik Chrzanowski, który rozegrał solidne zawody. To wychowankowi klubu z Bodzentyna udało się zawiązać akcję, po której padła zwycięska bramka dla gospodarzy.
Mażysz za Kalistę
Przynajmniej tygodniowa przerwa w treningach i meczach czeka Mirosława Kalistę (23 l.). Skrzydłowy Łysicy podczas niedzielnego pojedynku z grymasem bólu na twarzy opuszczał murawę w 40. minucie. Wychowanek starachowickiej Juventy zerwał lub naderwał mięsień dwugłowy uda. – W poniedziałek przejdę badanie USG, po którym okaże jaka jest diagnoza i jak długi będzie rozbrat z futbolem – stwierdził były zawodnik łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Kalistę w spotkaniu z MKS-em Trzebinia Siersza zastąpił Jakub Mażysz.
Koprowski kolejnym debiutantem
Kolejny z wychowanków Łysicy, a który jeszcze w ubiegłym sezonie grał w drużynie juniorów ma za sobą debiut w rozgrywkach III ligi małopolsko-świętokrzyskiej. Adam Koprowski, który w połowie kwietnia br. skończy 17 lat, pojawił się na murawie w doliczonym już czasie gry. Zdążył zaliczyć jeden kontakt z piłką, po czym sędzia zagwizdał po raz ostatni w meczu. Jest trzecim piłkarzem Łysicy (po Patryku Dulębie i Dominiku Chrzanowskim), który debiutował w seniorach w rundzie wiosennej.
Komentarze