Michał Listkiewicz: Łysica nie grała catenaccio
SERWIS LYSICABODZENTYN.FUTBOLOWO.PL: Pół żartem, pół serio powiedział pan, że niektóre akcje w sobotnim meczu mogłoby trafić do kasety „Piłkarskie jaja”.
MICHAŁ LISTKIEWICZ, BYŁY PREZES PZPN, OBSERWATOR SĘDZIÓW W MECZU KORONA II - ŁYSICA: - Było to dziwne spotkanie. Wynik wskazuje bowiem na to, że Łysica była o klasę lepsza. Na boisku widać było jednak co innego. Dwa godne siebie zespoły, które miały mniej więcej tyle samo sytuacji. Równie dobrze mecz mógł zakończyć się rezultatem 5:5, 6:5 lub 6:3. Były i zabawne sytuacje kiedy golkiper gości chciał ratować piłkę opuszczającą boisko. Podał ją niechcący do przeciwnika, który miał przed sobą pustą bramkę, ale nie potrafił jej zmieścić między słupkami. To zdarza się najlepszym, także w Lidze Mistrzów czy Mistrzostwach Świata. Podobało mi się najbardziej to, że obie drużyny nie kalkulowały, zagrały ofensywnie. Dobrze przygotowane boisko i kameralny stadion, którego pamiętam jeszcze z dawnych czasów, kiedy Korona występowała jeszcze w I lidze. Kilku zawodników pokazało, że potrafią grać w piłkę. Widać było, że zarówno Łysica jak i Korona II nieprzypadkowo są w czołówce tabeli III ligi. Przynajmniej na podstawie sobotniego starcia.
Korona II to przede wszystkim młodość, Łysica doświadczenie. W kadrze zespołu z Bodzentyna roi się od piłkarzy z ligową przeszłością, nawet na poziomie Ekstraklasy.
- Było to widać na boisku. Pod względem doświadczenia i cwaniactwa Łysica była lepsza od gospodarzy. Piłkarze rezerw Korony wykazali się natomiast większą fantazją. Jestem przekonany, że goście sytuacje, które wypracowała sobie drużyna Sławomira Grzesika wykorzystaliby z zimną krwią. Swoje wykorzystali w sposób rasowy, a to charakteryzuje klasowe drużyny. Dobitnie pokazuje to ostatnia bramka. Skrzydłowy Łysicy złamał akcję do środka i uderzył piłkę w idealne miejsce, w które uderzyć powinien. Muszę pochwalić przyjezdnych, którzy nawet przy wyniku 3:0 nie spoczęli na laurach. Nie wybijali piłki w trybuny i nie gralicatenaccio.
Postawa któregoś z zawodników przypadła panu do gustu najbardziej?
- Nie chciałbym nikogo wyróżniać indywidualnie. Faktem jest, że na największe brawa zasłużyli strzeli bramek. Wykazali się największym sprytem w polu karnym. Widać było, że są ograni na pewnym poziomie. Drzemie w nich spory potencjał. Mam natomiast nadzieję, że kilku młodych graczy w przyszłym sezonie znajdzie się w pierwszej drużynie Korony.
Rozmawiał Rafał Roman
Komentarze