Wypowiedzi Trenerów po spotkaniu Łysica-Soła

Wypowiedzi Trenerów po spotkaniu Łysica-Soła

Zdaniem szkoleniowców:

TOMASZ DYMANOWSKI, GRAJĄCY TRENER ŁYSICY:

- Przegraliśmy, ale gdyby po meczu ktoś pokusił się o stwierdzenie, że Łysica wcale nie była zespołem słabszym, miałby rację. Nie zasłużyliśmy na to, by schodzić z murawy w roli pokonanych. Powiem więcej: to spotkanie powinniśmy wygrać. Zagraliśmy najlepszy mecz w rundzie. Mieliśmy kilka świetnych sytuacji do tego, by choć raz wpisać się na listę strzelców. Gdyby jeszcze w pierwszej połowie, ta sztuka udała się Szymkowi Michcie, jestem pewien, że pojedynek ułożyłby się zupełnie inaczej. Wyniku się jednak nie zmieni. Musimy wyciągnąć wnioski po porażce. Przed nami starcia z Koroną II i Unią Tarnów u siebie. Przeciwnicy łatwo się nie poddadzą. Wiosną idzie nam jak po gruzie. Nie zdobywamy punktów i nie strzelamy bramek. Marazm to słowo, które ciśnie się na usta.

(Autor Rafał Roman)

Trener Soły cieszył się po wygranym meczu i wrócił pamięcią do spotkania z rundy jesiennej. -W meczu w Oświęcimiu to my prowadziliśmy grę, mieliśmy wówczas masę sytuacji, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Dziś udało nam się zrobić użytek z jednej okazji i cieszymy się, że w końcu pokonaliśmy trenera, a zarazem bramkarza Łysicy- mówił.

Dzisiaj wbrew trendowi z ostatnich spotkań, Soła miała słabszą drugą odsłonę. -Przyzwyczailiśmy kibiców do tego, że to my w drugiej połowie lepiej gramy piłką od rywali i mamy przewagę, a teraz było odwrotnie. W drugiej połowie Łysica trochę nas przycisnęła, grali od nas po prostu trochę lepiej- stwierdził szkoleniowiec Pasiaków.

Ostatnie minuty były naprawdę emocjonujące. -W samej końcówce mogliśmy jednak strzelić gola na 2:0 i byłoby po sprawie. Tak to do samego końca był horror, ale na szczęście Kamil Talaga w doliczonym czasie gry wyciągnął piłkę z samego „okienka”- cieszył się trener Solarzy.

Sebastian Stemplewski mówił także o mankamentach. -Zakładaliśmy, że nasza gra w drugiej połowie będzie całkowicie inna. Nie mogliśmy uruchomić naszych boków oraz Kuby Snadnego. To na pewno był nasz największy problem, próbowaliśmy zbyt długo holować piłkę, zamiast zagrać na dwa kontakty. Jestem jednak zadowolony, bo wyjechaliśmy na daleki wyjazd i wracamy z trzema punktami, nic tylko się cieszyć- zakończył.

(Autor Michał Woźny)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości