Za błędy trzeba płacić Wisła lepsza od Łysicy

Za błędy trzeba płacić Wisła lepsza od Łysicy

Na spotkanie w Sandomierzu zespół prowadzony przez Piotra Dejworka udał się bez Przemysława Kupczyka któremu wypadły uroczystości rodzinne. W osiemnastce meczowej znaleźli się dwaj zawodnicy rezerw jakimi są Marcin Witkowski oraz Kamil Gryz.
Początek spotkania nie zapowiadał nic szczególnego, obie drużyny grały ospale i nawzajem się badały. Pierwsi na bramkę uderzyli gospodarze jednak strzał z 10 minuty Wolana okazał się niecelny. Nasz zespół odpowiedział składną akcją po której na uderzenie zdecydował się Kalista jednak i w ty przypadku strzał naszego napastnika nie przyniósł zamierzonego skutku.
W 17 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Łysicy kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową uderzał napastnik Wiślaków, jednak dobrze ustawiony Dymanowski zdołał złapać piłkę. W 25 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie kiedy to po szybkiej kontrze w pole karne dośrodkował Szepeta, zrobił to w  taki sposób że z dośrodkowania wyszedł strzał a piłka po drodze odbiła się jeszcze od słupka i zaskoczyła naszego bramkarza. 
Nasz zespół mógł odpowiedzieć bardzo szybko bo już dwie minuty później ładną akcję przeprowadził Kalista z Fortuną po której w polu karnym Wisły się zakotłowało. Pięć minut później było już 2:0 głupia strata piłki zaowocowała szybka kontrę którą z zimną krwią wykończył Wolan. Napastnik gospodarzy dostał prostopadłe zagranie minął wychodzącego Dymanowskiego i skierował piłkę do pustej bramki.

Bodzentynianie starali się grać skrzydłami ale brakowało dokładności w przyjęciu piłki przez co Łysica miała sporo problemów z szybkim przeniesieniem gry na połowę rywala.
Podopieczni Piotra Dejworka w pierwszej odsłonie meczu wypracowali sobie jeszcze kilka sytuacji do zdobycia bramki jednak żadna z nich jej nie przyniosła.
Na drugą połowę trener zmienił ustawienie na obronę powędrował młody Dulęba jego miejsce na skrzydle zajął Chrzanowski a do środka został przesunięty Pawłowski. Taka  kosmetyka niewiele dała bo już w 50 minucie gry było 3:0 dla kolejna głupia strata i ponownie Wolan mógł cieszyć się z drugiego gola w tym spotkaniu. Mimo straty trzech bramek Łysica wcale nie zamierzała złożyć broni. Najpierw Kalista obił słupek chwilę później strzał Chrzanowskiego z wielkim trudem obronił bramkarz sandomierzan aż w końcu w 59 minucie po dośrodkowaniu Płusy z rzutu rożnego gola głową zdobył Kardas.
Nasza drużyna walczyła jak mogła o zmianę niekorzystnego wyniku, przeszła nawet na grę trzema obrońcami jednak i to niewiele wniosło. Dobrze dysponowana Wisła skutecznie się broniła a i wyprowadzała groźne kontry po których robiło się gorąco pod bramką Łysicy.
Do końca spotkania nic się nie zmieniło trzy punkty pozostały w Sandomierzu a Łysica o kolejne powalczy z Czarnymi Połaniec. Po meczu parę słów na jego temat dodali trenerzy obu ekip.
 

Adam Mażysz (trener Wisły Sandomierz): - Nasz zespół nie jest odpowiednio przygotowany fizycznie, nie jest jeszcze odpowiednio zgrany, ale jeśli zagra kolektywnie, może zdobywać punkty. Na Łysicę to wystarczyło. Zawodnicy pokazali charakter, zostawili serce na boisku. Cieszy to, że prowadząc 3-0 cały czas walczyli i starali się podwyższyć wynik. To zwycięstwo było bardzo potrzebne, na pewno podbuduje zespół psychicznie.

Piotr Dejworek (trener Łysicy Bodzentyn): - To był wyrównany pojedynek i patrząc na jego przebieg śmiało mogę powiedzieć, że nie zasłużyliśmy na porażkę. Takich spotkań nie wolno przegrywać, bo przeciwnik był w naszym zasięgu. Sami założyliśmy dwie kontry, które Wisła wykorzystała. My też mieliśmy inne okazje, między innymi Mirek Kalista trafił w słupek. Dwa razy przed szansą stanął też Dominik Chrzanowski, ale zabrakło precyzji.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości