Z Porońcem z dużą dozą zachowawczości

Z Porońcem z dużą dozą zachowawczości


Porażką 2:3 z ŁKS-em Georyt Łagów zakończyli przygotowania do rundy jesiennej piłkarze III-ligowej Łysicy Bodzentyn. W najbliższą niedzielę przed własną publicznością podejmować będą faworyta rozgrywek – Poroniec Poronin (początek meczu o godz. 17). Jak spisze się zespół, który większość z rozegranych latem sparingów rozstrzygnął na swoją korzyść?


LYSICABODZENTYN.FUTBOLOWO.PL: Po spotkaniu z ekipą z Łagowa pozostał pewnie niedosyt. Przy lepszej skuteczności mecz w najgorszym układzie mógł zakończyć się remisem.

P. DEJWOREK, SZKOLENIOWIEC ŁYSICY: - Z pewnością wynik sobotniego sparingu mógł być inny. Liczyłem na bardziej optymistyczne zakończenie okresu przygotowawczego. Drużyna Krzysztofa Dziubela występuje w IV lidze, a mimo to udało jej się stworzyć kilka sytuacji, po których nasi bramkarze musieli wyciągać piłkę z siatki. Szkoda zwłaszcza okazji Mirosława Kalisty, który mógł ustrzelić hat tricka. Lepiej w sytuacjach w polu karnym rywala mogli zachować się również Piotr Pawłowski i Kamil Garbacz. Dlatego do przerwy przegrywaliśmy 0:2. Po zmianie stron zaryzykowaliśmy. Opłaciło się. Przegraliśmy, mówi się trudno. Jesteśmy przygotowani na to, że w takim składzie postaramy się powalczyć o punkty w III lidze. Trzon zespołu pozostał. Na kilku pozycjach mamy doświadczonych zawodników. W kadrze jest również młodzież, którą chcemy ogrywać w pojedynkach o punkty. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy drużyną, która walczyć będzie o czołowe miejsca. Na ile powiodą się nasze plany, zweryfikuje pierwsza runda.

W trakcie przygotowań Łysica wygrała większość meczów. Są więc powody do niepokoju przed inauguracją?

- Do rezultatów nie możemy przywiązywać dużej wagi, bo trzeba wziąć pod uwagę to w jakich ligach grają zespoły, które mierzyły się z nami w okresie przygotowawczym. Aktualnie są niżej notowane. O.K., jeśli mierzymy się z rywalem, któremu strzelamy 5 lub 6 bramek jest w porządku.

Z drugiej strony zespół stracił wiele bramek. Nie martwi postawa bloku defensywnego?

- To, że traciliśmy gole nie jest winą tylko i wyłącznie formacji obronnej. Atakuje i broni cała drużyna. Po stratach w środkowej strefie boiska, zdarza się, że defensorzy nie zawsze zdążą asekurować kolegów. Gole w sparingach traciliśmy głównie po szybkich kontratakach. Przeciwnik jednym lub dwoma podaniami był w stanie nas zaskoczyć. Uruchamiał napastnika i kończył akcje golem. Tak było choćby w spotkaniu z ŁKS-em. Winy w obrońcach nie szukam. Przyczyna leży gdzie indziej. Mam nadzieję, że z każdym ligowym pojedynkiem młodzi gracze będą nabierać doświadczenia, a przez to będzie mniej błędów. Sezon potraktujemy jako przetarcie przed kolejnym.

Po reorganizacji rozgrywek o utrzymanie nie będzie jednak łatwo. Z III ligi spać może nawet połowa zespołów.

- Mamy tego świadomość. Tak naprawdę utrzymanie gwarantować będzie chyba tylko znalezienie się w najlepszej czwórce. Nie wiadomo ile zespołów z makroregionu spadnie z II ligi. Jak potoczy się sytuacja w innych klubach? Faworytem, przynajmniej na papierze jest Poroniec Poronin. Wiele do powiedzenia będą miały Garbarnia Kraków, KSZO 1929 Ostrowiec, rezerwy Korony Kielce. Ciekawy zespół od nowa tworzy Wisła Sandomierz. Będziemy chcieli zająć jak najlepszą lokatę w lidze, by nie być autsajderem.

W letnim okienku transferowym więcej było jednak ubytków niż wzmocnień. Drużynę opuścili Norbert Kula i Patryk Kalista. Z nowych zawodników dołączył jedynie Przemysław Kupczyk z Granatu Skarżysko.

- Na pewno Przemek jest solidnym uzupełnieniem bloku defensywnego, który powinien ustabilizować grę obronną. Wiadomo, że jest jeszcze kilka opcji zmiany zestawienia, włącznie z przesunięciem Pawłowskiego lub Piotra Maniary do defensywy. Wolałbym jednak by występowali nadal w drugiej linii. Optymistyczny powinien być powrót Dariusza Anduły, piłkarza który z pół sytuacji potrafi zdobyć bramkę. Liczę na jego szybki powrót i grę.

W pierwszym meczu Łysica zagra z absolutnym faworytem III ligi. Wzmocnienia Porońca Poronin muszą robić wrażenie (latem do zespołu dołączyli m.in. bramkarz Marcin Cabaj i weteran z Ruchu Chorzów Marcin Malinowski – przyp.red.).

- Uważam, że terminarz jest po naszej stronie. Dobrze, że na inaugurację gramy z ekipą Przemysława Cecherza. Liczę na to, że drużyna z takimi nazwiskami jak Żurawski nie będzie jeszcze zgrana. Kilka tygodni powinno minąć zanim tryby w maszynie zaczną funkcjonować tak jak się należy. Mała szansa jest. Zespół z Podhala grać będzie pod presją, z którą będzie musiał sobie poradzić. W tym upatruję naszej szansy. Zdaję sobie sprawę, że wraz z upływem czasu ta drużyna będzie poza zasięgiem wszystkich.

Czym Łysica postara się zaskoczyć niedzielnego przeciwnika, by spotkanie nie skończyło się wysoką porażką jak wiosną?

- Zagrać konsekwentnie, pewnie, bezpiecznie, blisko przeciwnika. Lepszej recepty na sukces nie ma. Swoich szans musimy upatrywać w szybkich kontrach. Na pewno nie otworzymy się przed zespołem złożonym z tak doświadczonych piłkarzy. Kosztowałoby nas to wysoką porażkę. Z wiosennej przegranej wyciągnęliśmy wnioski. Potrzebna jest duża doza zachowawczości.

Rozmawiał Rafał Roman

ŁYSICA BODZENTYN – ŁKS ŁAGÓW 2:3 (0:2)
0:1 Bartosz Malinowski (13), 0:2 Mateusz Fryc (32), 1:2 Mirosław Kalista (65), 2:2 Radosław Kardas (89), 3:2 Szymon Bochniak (90)
ŁYSICA: Dymanowski – Płusa, Kardas, Szymoniak, Kupczyk, Chrzanowski, Maniara, Pawłowski, Michta, K. Garbacz, M. Kalista oraz Boszczyk, Fortuna, Koprowski, Kucała, Niemaszewski. Trener: Piotr Dejworek

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości