Kalista razy 4, czyli...one man show

Kalista razy 4, czyli...one man show

To było widowisko jednego aktora. Łysica Bodzentyn (IV liga świętokrzyska) z Mirosławem Kalistą w składzie rozprawiła się z Hetmanem Włoszczowa. Wszystkie cztery trafienia były dziełem jednego i tego samego zawodnika. Były gracz płockiej Wisły do swoich najgroźniejszych konkurentów wysłał jasny i czytelny przekaz: korona króla strzelców należeć będzie do mnie.

21 bramek Mirosława Kalisty to blisko połowa ze zdobyczy bodzentyńskiego IV-ligowca w bieżących rozgrywkach (Łysica strzeliła ich 54, przy 40 straconych). Snajper, który przygodę z futbolem rozpoczynał w Juvencie Starachowice, w środowej potyczce z Hetmanem popisał się nie lada wyczynem. Trzy z czterech goli popularny "Kali", zdobył po przerwie. Wygrana zespołu prowadzonego przez Janusza Cieślaka nie podlegała żadnej dyskusji. Łysica, dzięki triumfowi zapisała kolejny, pozytywny rozdział w swojej historii. Zespół, który w ubiegłym sezonie walczył o punkty w III lidze, jest niepokonany od 5 meczów (po raz ostatni przegrał 2:3 ze staszowską Pogonią, a pojedynek rozegrano na początku kwietnia w Bodzentynie).

- Tak naprawdę Mirek miał jeszcze kilka sytuacji do tego by bardziej poprawić swój dotychczasowy dorobek strzelecki. Cechowała nas konsekwencja w dążeniu do określonego celu. Pierwsze 20 minut Hetman zagrał agresywnie – relacjonował szkoleniowiec gospodarzy Janusz Cieślak, który między słupkami z konieczności postawił na jednego z najmłodszych zawodników w kadrze Piotra Chrzanowskiego (1 marca br. skończył 17 lat). Co ciekawe wychowanek Łysicy, ma za sobą debiut w drużynie seniorów, ale nie na nominalnej dla siebie pozycji golkipera. W meczu z Hetmanem, młody bramkarz spisał się bez zarzutów.

- Plan był taki, by nie dopuścić rywala do strzałów. Poza jednym uderzeniem, goście praktycznie nie byli w stanie nam zagrozić. Po trafieniu na 1:0, ciężar gry przeniósł się na połowę Hetmana. Już do przerwy powinniśmy prowadzić różnicą trzech bramek. Po raz kolejny doświadczeni zawodnicy wzięli ciężar na swoje barki. To cieszy – podkreślił trener gospodarzy. Cztery dni później rywalem jego ekipy miała być nieźle spisująca się wiosną Lubrzanka Kajetanów. Niedzielne spotkanie, które miało odbyć się w Ćmińsku odwołano z powodu złego stanu boiska.

- Opady deszczu sprawiły, że na takiej murawie nie było możliwości grania w piłkę. Po 10 minutach, zawodnicy grzęźliby w błocie. Nie było sensu ryzykować ich zdrowia i narażać się na kolejne kontuzje. Sędziowie podjęli jedyną, w takiej sytuacji słuszną decyzję – mówił trener Cieślak.

R.R.

IV liga świętokrzyska
27. kolejka (3 maja)
ŁYSICA BODZENTYN – HETMAN WŁOSZCZOWA 4:0 (1:0)
1:0 Mirosław Kalista (22), 2:0 Mirosław Kalista (49), 3:0 Mirosław Kalista (70), 4:0 Mirosław Kalista (90)
Sędziował: Sławomir Skalski (Skarżysko)
ŁYSICA: P. Chrzanowski — Dulęba, Kołodziejski, Szymoniak, Płusa, Ryba (71. Barucha), D. Chrzanowski (62. Garbacz), Pawłowski Ż, M. Kalista Ż, Jaros (80. Stodulski), Anduła. Trener: Janusz Cieślak.
28. kolejka (7 maja)
LUBRZANKA KAJETANÓW – ŁYSICA BODZENTYN spotkanie odwołane z powodu złego stanu murawy (mecz na stadionie w Ćmińsku)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości