Jaki los czeka Łysicę Bodzentyn po spadku do IV ligi?

Jaki los czeka Łysicę Bodzentyn po spadku do IV ligi?



Personalne korekty są konieczne
Kto pozostanie w drużynie, a kto w letnim okienku transferowym zamierza zmienić barwy klubowe i wreszcie kto w roli szkoleniowca zasiadać będzie na ławce bodzentyńskiej Łysicy? – to pytania, jakie coraz częściej zadają sobie zwolennicy drużyny. – Na bardziej wnikliwe podsumowanie sezonu z pewnością przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz można stwierdzić, iż wyniki były dalekie od tych, na jakie pewnie wszyscy w Bodzentynie liczyli – przyznaje kapitan zespołu Piotr Pawłowski.

Pokonanie KSZO 1929 na własnym boisku i tak nie zmienia obrazu, jaki wytworzył się po zakończeniu drugiej odsłony sezonu. Pewnie sami spodziewaliście się zdecydowanie więcej, tym bardziej, że rundę jesienną można było zaliczyć do udanych.

P. PAWŁOWSKI, KAPITAN ŁYSICY: - Wyniki w rundzie wiosennej były fatalne. Aczkolwiek, nie zmienia to faktu, iż w niektórych spotkaniach po prostu nie byliśmy sobą. Trudno w tym momencie mówić jaka będzie przyszłość zespołu. Wszystkim, w tym także zawodnikom potrzebny jest odpoczynek. Pewne sprawy trzeba spokojnie przemyśleć i poukładać. Nie można działać pod wpływem impulsu. Potrzebne są zmiany kadrowe. Tak na murawie, jak i poza nią nie wierzyliśmy w to, że można ugrać punkty. Do nowego sezonu musimy podejść inaczej pod względem mentalnym.

Runda jesienna pokazała, że ta drużyna potrafi punktować i walczyć jak równy z równym z silniejszymi, przynajmniej na papierze rywalami. W pewnym momencie wszystko pękło, a konstrukcja posypała się jak domek z kart.

- Kluczowe znaczenie w kontekście naszych starań o utrzymanie się miała sytuacja z Porońcem Poronin. Po rundzie jesiennej drużynę wycofano z rozgrywek, a nam zabrano 3 punkty. De facto straciliśmy 6 "oczek". Trzy z jesieni i trzy, które na konto Łysicy powędrowałoby jako walkower z Porońcem. Z pewnością inaczej weszlibyśmy w sezon. To inne ekipy musiałby nas gonić, a nie odwrotnie. Grałoby nam się łatwiej. Początek piłkarskiej wiosny również nie okazał się dla nas szczęśliwy. Nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę z Wisłą Sandomierz (0:5 w Bodzentynie – przyp.red.). Na boisku nie było widać dużej różnicy o której świadczy wynik. Nie pomogło nam także kilka wyjazdowych porażek. Zwłaszcza w kontekście młodych zawodników, którzy w futbolu seniorskim stawiają dopiero pierwsze kroki.

Morale zespołu - mówiąc kolokwialnie - siadło po przegranej w Oświęcimiu. Do 80. minuty Łysica prowadziła 1:0 po trafieniu Radosława Kardasa, a w niecały kwadrans straciła 4 bramki.

- Był to ważny moment. Do zakończenia rozgrywek pozostało wówczas kilka spotkań, w których można było pokusić się o punkty. Na papierze, wszystko było jeszcze możliwe. Nie staliśmy na straconej pozycji. Zajmowaliśmy 9. miejsce. Kibicom, którzy śledzą boiskowe wydarzenia nie trzeba chyba tłumaczyć, że zawsze pierwsza runda jest łatwiejsza. Nawet bardziej okrojoną kadrą da się wywalczyć więcej punktów. Dochodzą przecież nie tylko zmęczenie sezonem, ale także kartki i kontuzje. W ostatnich potyczkach musieliśmy radzić sobie bez Huberta Mularczyka, który doznał kontuzji stawu skokowego. W przygotowaniach do rundy jesiennej nie brał praktycznie udziału Przemysław Kupczyk. Nie trenował z nami Radosław Kardas. W porównaniu do innych zespołów, choćby Czarnych Połaniec czy Spartakusa Daleszyce dysponowaliśmy okrojoną kadrą. Nie wspomnę o KSZO Ostrowiec czy zespołach, stanowiących bezpośrednie zaplecze ekip z ekstraklasowego podwórka.

W zimowej przerwie jeden z trzonowych zębów drużyny został wyrwany. Na ile odejście Mirosława Kalisty do klubu z Ostrowca Św. okazało się osłabieniem?

- Mirek jesienią był jednym z najskuteczniejszych piłkarzy w rozgrywkach. Był zawodnikiem, na którego zawsze można liczyć. Kiedy miał futbolówkę przy nodze, wiedział co z nią zrobić. Często jego akcje dały odpocząć defensywie. Był bardzo ważną postacią. Wiosną brakowało akcji ze skrzydeł. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Darek Anduła wiosną zdobył tylko jedną bramkę. Nie miał zbyt wiele sytuacji do tego by wpisać się na listę strzelców. Zabrakło goli, brakowało i punktów.

Nowa IV liga, już z Łysicą będzie silniejsza niż obecnie?

- Wiele drużyn będzie mieć swoje ambicje. A z tego można się tylko cieszyć. Dla kibiców to wielki plus. 7-8 drużyn, takich jak Korona II, Czarni, Łysica czy choćby Wisła Sandomierz nie osłabią się. Zmiany kadrowe na pewno będą. Na pewne rzeczy trzeba spojrzeć chłodnym okiem. Po pewnych korektach jestem przekonany, że Łysica znajdzie się w czołówce.

Rozmawiał Rafał Roman

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości